Spojrzenie, język {głównie ciała} ;) ... i pół torby czerwono-krwistych pomarańczy z krążkami sycylijskiego słońca przechodzi do mojej rączki. Muszę wracać krokiem północnej Włoszki do naszej "casy", bo macki kałamarnic z pobliskiego targu rybnego już chcą przylepić się do moich deserowych pomarańczy!!!
W końcu ktoś się mną zainteresuje... wyciągam chili mackę do kwietniowych truskaweczek, bo
w drugiej trzymam pudełeczko poziomek ;)
Od matowego słonego groszku kaparowego po lśniące śliwki oliwkowe zatopione w swoim własnym olśnieniu... zatapiam wzrok i kubki smakowe :) Wybieram duże, soczyste...wyraźne.
Równie dobre spotkałam w maju na targu sycylijskim przy Placu Konstytucji w Warszawie...
Więcej suszonych pomidorów, które można zabrać do walizki, marynować w domu w oliwie z czosnkiem i chili albo rozmiękczać ich suchość dodając je do sosów... rozbierając ich smak do rosołu (albo w rosole) ;)
Szare szeregi kaparów...
...i lokalnych oliwek!
W towarzystwie odblaskowych mandarynek... na klementynki bez pestek przyjdzie jeszcze pora :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz